Spięcie na konferencji posłów PiS. Dziennikarz TVN24 usłyszał parę mocnych słów
Europoseł PiS Michał Dworczyk został wezwany do Prokuratury Okręgowej w Warszawie na piątek 19 grudnia, na godz. godz. 12:00. Ma usłyszeć na miejscu zarzuty w sprawie tzw. afery mailowej.
Również w piątek politycy PiS zwołali konferencję prasową. Obecny na niej Dworczyk przekonywał, że jest osobą poszkodowaną w sprawie, więc nie powinien usłyszeć zarzutów.
Spięcie z reporterem TVN24
Dziennikarz TVN24 zapytał Dworczyka, dlaczego ten korzystał z prywatnych skrzynek mailowych w oficjalnej korespondencji. W odpowiedzi usłyszał, że w Polsce "nie ma przepisów nakazujących wykorzystywanie tej bądź innej skrzynki mailowej". Dworczyk przyznał, że korzystał z różnych skrzynek, także tej sejmowej. Dalej zarzucił stacji, że "specjalizuje się w manipulacji i kłamstwie".
Do dyskusji szybko włączył się obecny na konferencji Przemysław Czarnek.
– Chcę państwu powiedzieć, że ja w ogóle nie używam sejmowej skrzynki mailowej, a jak byłem ministrem, to bardzo rzadko używałem skrzynki ministerialnej. Używałem skrzynek moich, bo sejmowa i te ministerialne były spamowane przez hejterów, którzy oglądając codziennie wasze pseudo "Fakty" hejtowali nas niemiłosiernie. Dlatego nie otwieramy tych skrzynek, bo szkoda na nich działać (...) Niech pan przestanie manipulować – powiedział poseł PiS, zwracając się w kierunku dziennikarza.
Afera mailowa
Tzw. afera mailowa wybuchła w połowie 2021 roku, kiedy to w internecie zaczęły pojawiać się fragmenty mailowej korespondencji Michała Dworczyka. Ówczesny minister oświadczył wtedy, że w związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę mailową, poinformowane zostały służby państwowe. W jego ocenie na skrzynce mailowej „nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny